Forum Forum fanów Davida Bowiego

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Śmieszności :)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum fanów Davida Bowiego Strona Główna -> Let's Dance
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ZaPeuny
"Heroes"


Dołączył: 01 Kwi 2008
Posty: 782
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 23:40, 03 Gru 2009    Temat postu:

Ojej nie wnikajmy, bo to jest wyjątkowo nudny rodzaj offtopu. Rezystancja jest składnikiem impedancji wg wikipedii, więc niby nie może być to samo Razz No ale można tak w nieskończoność prowadzić nasze dyletanckie rozważania w sprawie rzeczy oczywistych dla speców... Please STOP!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ozannah
Moderator


Dołączył: 09 Gru 2008
Posty: 1359
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 23:56, 03 Gru 2009    Temat postu:

Już jeden bezsensowny OT jest prowadzony Wink

Żeby było na temat:

Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alireen
Administrator


Dołączył: 16 Gru 2009
Posty: 816
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 10:02, 19 Gru 2009    Temat postu:

Padłam i leżę hehehe Wink Nie wiem czy historia prawdziwa, ale jak dla mnie do posikania:)

"Posiadam.

Wróć. Moja żona posiada kota, rasy kotka, rasy czarnej, rasy ze schroniska, rasy małe kocie.

Guzik by mnie to obchodziło gdyby nie fakt, że jest małe, że chodzi to to bez przerwy za mną i trzeszczy- a to na ręce, a to żreć, a to trzeszczy dla samego trzeszczenia zupełnie jak jej pani. Generalnie pogłaskać mogę, kopnąć jakąś rzecz która leży na ziemi żeby kot za nią biegał też, niech chowa się zdrowo do czasu aż raz zapomnę zamknąć terrarium i zajmie się nim mój wąż, reszta to nie mój problem.

Ale do czasu. Staje się to moim problemem gdy moja współmałżonka udaje się w celach służbowych gdzieś tam na ileś tam. I spada na mnie karmienie wyprowadzanie i sprzątanie po tym całym tałatajstwie. Jako, że to zawsze lekko olewam i robię wszystko w ostatni dzień przed powrotem małżonki- nie nastręcza mi to wiele problemów.

Kot jest od niedawna i od niedawna jest nowy zwyczaj- niezamykania łazienki, gdyż w niej znajduje się urządzenie zwane potocznie kuwetą, do którego kot robi to samo co ja w toalecie, czyli wchodzi i może spokojnie pomyśleć.

Mnie jednak uczono całe życie zamykać te cholerne drzwi do łazienki za sobą, więc stale żona mi trzeszczała, że kot tam nie może wejść i „myśleć”. Ja jestem stary i się nie nauczę, poza tym mieszkam tu dłużej niż ten kot, sam dom stawiałem, moje drzwi, mój kibel, wypierdalać więc. I postawiłem na swoim. Od jakiegoś czasu kot chodzi do toalety razem ze mną. Jak nie ma małżonki to musi zazwyczaj czyhać na mnie albo miauczeć coby przypomnieć, że trzeba mu łazienkę otworzyć, bo jak jest żona to ona ma już w biosie zaprogramowane- ja wychodzę i zamykam, ona idzie i otwiera, żeby kot mógł wejść- taka technologia po prostu.

Czasem kot skacze na klamkę ale ma jeszcze zbyt małą wyporność i zwisa na niej bezradnie. Jednak jak moja żona będzie nadal go tak karmić- to w szybkim tempie będzie za każdym razem klamkę upierdalał- a wtedy wiadomo- wąż.

Dobrze więc- uporządkuję- żona- delegacja, ja praca- wracam, wchodzę do domu, kot przy drzwiach do łazienki skwierczy, bo jak wychodziłem to zamknąłem za sobą. Ok, kotku mnie się też chce. Idziemy razem- ja toaletka, okienko uchylam, papierosik (bo żona będzie za trzy dni- więc spokojnie wywietrzę) kotek swoje, ja przez okienko spoglądam, jest cudnie. Kotek wskakuje na kaloryfer na parapecik i patrzymy razem przez okno. No cudnie. Kot skończył dawno, ja teraz, pet do muszli, spuszczam wodę, a ten mały skurwiel jak nie śmignie i sru za tym petem z tego parapetu i do kibla. Zakręciło nim dwa razy i kota nie ma. Nawet nie zdążył miauknąć. No ja pierdolę. Nie ni chuja to niemożliwe jest. Przecież nawet taki mały kot jest kurwa za duży- żeby przejść tym syfonem.

Ale słyszę tylko pizdut- oż kurwa no to nie mogło mi się zdawać- coś ciężkiego poszło w pion. Kurwa wszyscy święci w trójcy jedyny Boże, ukazali mi się przed oczami. Kot kurwa popłynął wprost w odmęty prawego dopływu królowej polskich rzek. Lecę kurwa na dół do piwnicy- choć może powinienem od razu do schroniska- zanim wróci moja żona- nie ma wafla, znajdę jakiegoś małego czarnego skurwiela z białą krawatką, nie było jej kilka dni może się nie połapie.

Ale chuj – najpierw do piwnicy- zbiegam po schodach, słucham coś drapie w rurze, pion kawałek płaskiej rury, miauczy- jest kurwa, żyje i nie poleciał do sieci miejskiej. Nawet jak teraz zdechnie- to chuj przynajmniej będę miał jego truchło i powiem, że kojfnął z przyczyn naturalnych albo tylko lekko nienaturalnych, bo przecież mi baba nie uwierzy za chuja trefla, że kot sam wpadł do kibla. Ale na razie drapie i żyje. Znalazłem taki wziernik gdzie można zaglądnąć do tej rury i wołam. Kici kici. Ni chuja, nie przyjdzie, wołam, wołam, a ten kurwa głąb zamiast przyjść do mnie to kurwa chce iść tam skąd przyszedł czyli do góry w pion. Ja go wołam a on do góry drapie. I udrapie, udrapie kilkanaście centymetrów i zjazd w dół.

No pojebało i mnie, że tu stoję i jego (kota) Tak przez pół godziny. Prosiłem, wołałem, błagałem, groziłem, wabiłem żarciem- i ni chuja- uparł się i nic tylko rurą do góry z powrotem do kibla. Za daleko, żeby włożyć rękę, grabie czy cokolwiek. Jedyna metoda- fight fire with fire- ogień zwalczaj ogniem. Zatkałem tą rurę przy wzierniku deszczułkami którymi używam na podpałkę do kominka, żeby kot nie popłynął już nigdzie dalej i z buta na górę do kibla- geberit i woda w dół- bombs gone. I bieg do piwnicy.

Po drodze słyszę jak się przewala po rurach- podziałało.

Wbiegam do piwnicy i kurwa koniec świata. Nie ma moich deszczułek- no może z jedna, cała prowizoryczna tama poszła w chuj i kota też nie słychać już.

Ja pierdolę. Kurwa gdzie ta rura teraz idzie- coś mi świtnęło, że kanalizacja w ulicy, dom od ulicy ze 30 metrów- może nie wszystko stracone i gdzieś się zwierzak zatrzymał po drodze. Biegnę na ulicę, jest studzienka- mam nadzieję, że to od mojego domu.

Ni cholery jej nie podniosę. Ciężka jak szlag i nie ma za co chwycić. Powrót do domu i pogrzebacz od kominka, tym może uda się to podważyć. Ni cholery- najpierw ugiąłem, potem złamałem żelastwo. Myśl auto stoi na ulicy- mam pas do holowania, może uda się to szarpnąć. Hak, pas, wsteczny- poszło aż zakurzyło.

Po jaką cholerę takie te wieka robią ciężkie.

Smród jak cholera ale złażę tam- ciemno jak w dupie, rura jest, wygląda, że idzie od mojego domu. Latarka. Kurwa mam w aucie, chujowa ale może starczy.

Włażę po raz drugi- smród mnie już nie zabije- przywykłem po chwili. Zaglądam i jest oczyska mu się tylko świecą. I znów ta sama bajka. Kici, kici, kici, a ten mały skurczybyk spierdziela w drugą stronę. No ja pierdolę. Szlag mnie trafi. Długo tu nie wysiedzę, jest zimno, śmierdzi a na dodatek ktoś mi zwali tą pokrywę na łeb i moje problemy się skończą jak nic. Nie chcesz po dobroci, to będzie po złości.

Do domu, po brezent. Wyłożyłem dno studzienki tak by mi nie wpadł głębiej. Zużyłem wszystkie, taśmy samoprzylepne, plastry żeby nie wpadł do głównej nitki kanalizacyjnej. Zaglądam co chwilę do rury ale słyszę tylko miauczenie i nic nie widzę. Poszedł gdzieś wpizdu. Jeszcze tylko trójkąt, żeby nikt się w tą otwartą studzienkę nie wpierdolił bo na ulicy ciemno.

Sąsiad kurwa- ciekawski, widziałem żłoba jak patrzył przez okno, jak próbowałem pogrzebaczem podnieść wieko. Nie przyszedł pomóc a teraz chuj złamany stoi i się dopytuje.

Co mam mu kurwa powiedzieć? Że przepycham kotem kanalizację?

Idźżesz w chuj pacanie. Powiedziałem mu w końcu, żeby poszedł do domu i pozatykał sobie też wszystkie otwory bo na początku osiedla była awaria i wszystkie ścieki się wracają i wybijają w domach- a ten baran się przestraszył, poleciał i przed swoim domem siłuje się z pokrywą. Niech ma za swoje.

Wracając do kota- bo menda tam siedzi i nie chce wyjść. Mam wszystko gotowe- więc do domu, jedna wanna, druga wanna, koreczek i napuszczam wodę. Papierosik i czekam pod studzienką bo nuż mu się zmieni i wyjdzie dobrowolnie.

Kurwa drugi sąsiad przyszedł- po pięciu minutach następny odmyka wieko, teoria samospełniającej się przepowiedni działa- kurwa ludzie to są barany.

Idę do domu, obie wanny pełne, ognia- spuszczam wodę z wanien i dokładam dwa spusty z dwóch spłuczek z domu. Nie ma chuja to go musi wygonić albo utopić.

Lecę na ulicę, woda wali na brezent aż huczy a tego skurwiela dalej nie wylało z kąpielą.

Kurwa mać- urwało się wszystko w pizdu i popłynęło, bo ileż to utrzyma tej wody. Brezent, taśmy, plastry, sznurki- w chuj- jak się to gdzieś przytka to będę miał przejebane.

Znowu do domu po drugi pogrzebacz bo trzeba zamknąć ten pierdolony dekiel.

Wchodzę- a ten skurwiel kot tarza się w sypialni po łóżku. No ja pierdolę! Jak on kurwa wyszedł- którędy? Ano kurwa wziernikiem w piwnicy- zostawiłem otwarty. Ja kurwa stoję i marznę a ten gnój tarza się w mojej pościeli. Zajebie. Przerobię na pasztet. I jeszcze z radości włazi na mnie. Kurwa mać. Przynajmniej kuleje.

Straty- zajebane łazienki, w obu przelała się woda z wanien, zajebana piwnica- bo zostawiłem otwarty wziernik i duża część wody poleciała na piwnicę. Pościel w sypialni do wyjebania, brezent z reklamą firmy- poszedł w chuj, latarka- w chuj, pogrzebacz w chuj.

Afera na ulicy jak chuj."
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość






PostWysłany: Śro 11:57, 30 Gru 2009    Temat postu:

Dobreee Very Happy Very Happy Ja też znalazłem pewien autentyczny artykuł Very Happy Długi, ale wciąga i warto!

POWIAT OBORNICKI. Niedawno Arkadiusz Ś. został pozwany przed sąd o ojcostwo i związane z tym alimenty. Nie byłoby w tym niczego nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, iż Arkadiusz Ś ma prawie lat 65 i jest nieco przygłuchy, a powódka o prawie 40 mniej i słabo go zna.
27-letnia Andżelina mieszka w jednej ze wsi powiatu obornickiego. Jej sytuacja życiowa jest, najoględniej mówiąc, wciąż nie unormowana. Andżelina często się zakochuje, jednak nie ma szczęścia do trwałego związku. Niebrzydka blondynka przy kości, specjalnie nie wybrzydza. Lubi muzykę, męskie towarzystwo i trunkiem też nie pogardzi. Niestety, wszyscy chłopacy koło trzydziestki są już żonaci.

We wsi jest baza samochodowa. Przewija się przez nią wielu kierowców. Nieraz przybywają tam z odległych województw. Bazy pilnuje Arkadiusz Ś. Samotny rencista Andżeliny jednak zupełnie nie interesował. Ona wołałaby kogoś młodego, przystojnego, który zabrałby ją ze wsi. W mieście są dyskoteki, różne kluby i w ogóle coś się dzieje, a nie tak jak na wsi - mawiała do poznawanych kierowców w nadziei, że zaproponują jej wyjazd.

Dom Andżeliny należał do dwóch atrakcji tej wioski. Jedną był wiekowy kościół, drugą stary domek, w którym mieszkała. Wraz z gośćmi Andżeliny, wchodził do jej mieszkania wielki świat. Opowiadali jej o szerokich autostradach, wielkim miastach, które nigdy nie zasypiają. W nagrodę za opowieści zawsze mogli coś u niej wypić lub dla odmiany poznać sekrety obfitych kształtów zasłuchanej gospodyni.

Wśród kierowców był Norbert. Kiedyś zabrał nawet Andżelinę do Bielefeld w Westfalii, gdzie miał dostarczyć ładunek. Od czasu, gdy wrócili, Norbert mógł zawsze liczyć na wszystko, co tylko mu przyszło do głowy. Miłość trwała przez kilka miesięcy, aż kobieta zorientowała się, że jest w ciąży. Najpierw długo myślała, jak mu o tym powiedzieć, potem powiedziała mu poprostu - jestem w ciąży. Na taką szczerość Norbert odpowiedział nie mniejszą szczerością: jestem żonaty i mam już czwórkę dzieci. Potem było trochę płaczu i drobne wypominki, że było uważać. Na koniec Norbert obiecał coś wykombinować.

Niebawem spotkał się z innym kierowcą, noszącym ksywkę Bolo. Był on wielkim cwaniakiem. Chętnie doradzał kierowcom, jak oszukać tachograf, by nie wykazał przestoju, jak spuścić paliwo, żeby nie było śladów. Norbertowi poradził, aby wyjechał i więcej się nie pokazywał. Norbertowi jednak żal był zostawić Andżelę. Miał u niej wygody, ponadto bał się, że ta go łatwo znajdzie i oczyma wyobraźni widział, jak kochanka z maleńkiej wioski w powiecie obornickim staje nagle w jego mieszkaniu, przed jego żoną, z wielkim brzuchem i pretensjami. - Coś trzeba wymyślić - rzekł do kumpla, a Bolo zaczął natychmiast kombinować na nowo. Razem odwiedzili Andżelę i ustalili, że dziecko jako takie musi mieć ojca. Najlepiej takiego, co by płacił i nie miał żadnych praw do Andżeli. Wówczas ona miałaby na utrzymanie a Norbert mógłby odwiedzać ją i dziecko. Był tylko jeden problem. Jak znaleźć kandydata na alimenciarza ze stałymi dochodami? Tu znów z pomocą pospieszył Bolo. Najlepszy byłby ten dziadek, co na bramie pilnuje. Jeszcze w sile wieku, ma rentę, pensję stróża i co nieco na boku od szoferaków, żeby nie widział, jak wynoszą części i towar za bramę. Razem jest to pewny grosz, a do tego sam wspominał, że mu się Andżelina podoba.

Arkadiusz Ś. pochodził z innej wsi, ale czasem spotykał Andżelinę w sklepie, albo widział ją w ogrodzie przy domu. Nosiła czasem opiętą sukienkę i schylając się w niej, bezwiednie zmuszała Arkadiusza do myśli nieczystych. Andżelina najpierw się opierała takiej kandydaturze, choć miała świadomość, że korespondencyjnie się tego załatwić nie da. Jednak czego matka nie zrobi dla dziecka. Rzekła - zgoda, ale od tyłu, bo jest stary i mi się nie podoba.

Drugą częścią planu było doprowadzenie do zbliżenia stróża z Andżelą. Bolo odwiedził go razem z Norbertem w portierni. Arkadiusz Ś. strasznie się nudził, więc chętnie widział gości. Wiadomo, że jak trzech facetów zacznie rozmawiać, to prędzej albo później przejdą na temat "bab". Tak też było i tym razem. Po sporcie i pracy, zahaczyli wreszcie o Andżelinę. Bolo zwierzył się Arkadiuszowi, że słyszał od niej, iż by go chętnie do siebie zaprosiła. Trochę to Ś. zaskoczyło. Ale obaj zaczęli mu tłumaczyć, że ona nie lubi młodych. Dla niej męski jest starszy mężczyzna o stabilnej pozycji, a ponadto Arkadiusz bardzo się jej spodobał. Najbardziej to by chciała, żeby ją zaszedł od tyłu. Gdy Bolo wspomniał, że załatwi spotkanie, jak Arek postawi, to Ś. zmiękł. - Pójdziemy do niej, jak nas przyjmie, to stawiam pół litra. Jak zechce mi dać, to macie drugie - i na dowód pokazał banknot.

Gdy stanęli przed domem Andżeliny, do środka wszedł najpierw Bolo. Była trochę zaskoczona, że tak szybko. Nieco się ociągała, ale Bolo nalegał. - Pięć minut i masz po kłopocie oraz pewne alimenty. Wtedy powiedziała dobra i poszła do łazienki, Bolo wyszedł i rzekł - dziadek, daj stówkę, bo masz załatwione. My kupimy litra i poczekamy na ciebie, a ty wchodź, bo ona tam czeka. Arkadiusz przeżegnał się, bo człek zeń był bogobojny i ruszył do mieszkania. Norbert z Bolem zaś odwiedzili sklep, kupili wódkę i poszli z nią na portiernię. Ktoś przecież musiał pilnować wielkiej bazy, żeby jej nie rozkradli.

Arkadiusz wrócił dopiero po dwóch godzinach. Obaj kierowcy byli już nieźle pijani. Chętnie by im potowarzyszył, ale szkło było już puste. Rankiem Bolo się umył i ruszył w trasę. Norbet miał załadunek po południu, zatem odwiedził Andżelinę. Okazało się, że najpierw trochę pogadali dla śmiałości, potem napili się wina, a następnie zapewniła dziecku alimenty. Arkadiusz okazało się dziarski i musiała mu ulec jeszcze dwukrotnie, bo bardzo nalegał. Miała jednak dobre serce i pomyślała, że jak ma płacić przez resztę życia, to coś mu się należy.
Norbert wyjechał i nie pokazał się przez dłuższy czas. Arkadiusz Ś. starał się odwiedzić Andżelinę jeszcze kilka razy, ale zawsze spotykał się ze stanowczą odmową. Oganiała się od poklepywań i uścisków, choć przynosił drobne upominki i słodycze, Czekała na Norberta. Gdy losy znów go rzuciły do znajomej bazy, uradzili że pora pogadać z dziadkiem. Andżelina zaprosiła Arkadiusza i po kawie oświadczyła mu, że jest w ciąży. Stróż zrobił wielkie oczy i stanowczo rzekł - chyba nie ze mną. Gdy zagroziła sądem, wyszedł wzburzony.

Kiedy tylko urodziło się dziecko, pojechała do Obornik, a tam radczyni napisała jej pozew o ustalenie ojcostwa oraz alimenty. Złożyła go w sądzie. Wreszcie przyszedł dzień, gdy stanęła wraz z Arkadiuszem przed wymiarem sprawiedliwości. Sędzina odczytała pozew i zapytała, czy Ś. uznaje dziecko. Arkadiusz uśmiechnął się i rzekł krótko: nie. Sędzina powstrzymała gestem Andżelinę, która chciała coś tłumaczyć i zapytała Arkadiusza: czy spółkował pan z powódką. Tu stróż się zasępił i stanowczym głosem odparł: ja wysoki sądzie żadnej spółki z nią żem nie miał. Poszedłem do niej tylko sobie p...ć, a oni po wódkę to poszli sami.
Sędzina z trudem zapanowała nad mimiką i z twarzą godną wymiaru sprawiedliwości znów zapytała, czy zna powódkę. Arkadiusz był już zniecierpliwiony - po wódkę poszli oni i jeszcze mi reszty nie oddali. Ja zostałem żeby... - tu sędzia przerwała, bo wiedziała już czym zajmował się Arkadiusz u Andżeliny. Cierpliwie wytłumaczyła mu, że pani twierdzi, iż on jest ojcem dziecka. Słysząc proste słowa Arkadiusz "załapał" i wyjął pismo, z którego wynikało, że ma od urodzenia pewien feler, skutkiem czego nie może być ojcem. Andżelina zawołała - przecież on ze mną aż trzy razy, ale nagle coś zrozumiała i cicho dokończyła myśl słowami - i to zupełnie niepotrzebnie.

Sąd oddalił pozew, Andżelina wróciła do domu a Norbert obiecał jej pomagać. Arkadiusz Ś. wciąż zastanawiał się, o jakiej spółce mówił sąd i kto do niej należał.
Powrót do góry
Ozannah
Moderator


Dołączył: 09 Gru 2008
Posty: 1359
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 8:54, 07 Sty 2010    Temat postu:

Olsztyn. Miejska Hala Targowa "Zatorzanka". Miejsce osobliwe. Za jedyne 26 złotych za kilogram możemy stać się posiadaczami niebanalnej mieszanki bakaliowej:

Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość






PostWysłany: Wto 16:03, 12 Sty 2010    Temat postu:

mnie ostatnio to rozwaliło:

sprawdź, czy nickelback jest najgorszym zespołem świata:

[link widoczny dla zalogowanych]

dosłownie z krzesła spadłam! Very Happy
Powrót do góry
Wujek Dominik
Ziggy Stardust


Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 1485
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 16:11, 12 Sty 2010    Temat postu:

ophios napisał:
http://www.isnickelbacktheworstbandever.com/

Całkiem sporo jest takich stron. Pierwsza jest zabawna, potem jest już inaczej. Moją pierwszą, toteż najbardziej mnie bawiącą była z kolei ta:
[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość






PostWysłany: Wto 16:18, 12 Sty 2010    Temat postu:

Wujek Dominik napisał:

[link widoczny dla zalogowanych]


juz to widziałam Smile
moją ulubioną z nich musi być:

[link widoczny dla zalogowanych]

Smile
Powrót do góry
ZaPeuny
"Heroes"


Dołączył: 01 Kwi 2008
Posty: 782
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 18:59, 12 Sty 2010    Temat postu:

Ja najbardziej lubię tę:
[link widoczny dla zalogowanych]

Boska jest!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wujek Dominik
Ziggy Stardust


Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 1485
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 19:03, 12 Sty 2010    Temat postu:

ZaPeuny napisał:
Ja najbardziej lubię tę:
[link widoczny dla zalogowanych]

Boska jest!


Czyżby odpowiedź na "nadmierny" ruch na forum? Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ZaPeuny
"Heroes"


Dołączył: 01 Kwi 2008
Posty: 782
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 19:12, 12 Sty 2010    Temat postu:

Wujek Dominik napisał:
ZaPeuny napisał:
Ja najbardziej lubię tę:
[link widoczny dla zalogowanych]

Boska jest!


Czyżby odpowiedź na "nadmierny" ruch na forum? Very Happy


Każdy widzi to co chce widzieć/głodnemu chleb na myśli/rączki mam tutaj. Jest mnóstwo odpowiedzi Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ozannah
Moderator


Dołączył: 09 Gru 2008
Posty: 1359
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:21, 12 Sty 2010    Temat postu:

[link widoczny dla zalogowanych] Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość






PostWysłany: Sob 18:13, 23 Sty 2010    Temat postu:

Najbardziej zboczony POLSKI teledysk jaki widziałem Very Happy kto wytrzyma więcej niż połowę - ten jest mistrzem Wink Typowe kiczowate disco, ale możemy być dumni, bo zdobyło wiele europejskich list przebojów Razz
http://www.youtube.com/watch?v=0zWXukb4tlQ
Powrót do góry
Wujek Dominik
Ziggy Stardust


Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 1485
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 18:45, 23 Sty 2010    Temat postu:

Zyzus napisał:
Najbardziej zboczony POLSKI teledysk jaki widziałem Very Happy kto wytrzyma więcej niż połowę - ten jest mistrzem Wink Typowe kiczowate disco, ale możemy być dumni, bo zdobyło wiele europejskich list przebojów Razz
http://www.youtube.com/watch?v=0zWXukb4tlQ


OJACIE! Ten różowy strój przy kominku jest warty co najmniej Nobla z astrofizyki!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Major Tom
Administrator


Dołączył: 17 Mar 2008
Posty: 724
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Olsztyn
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 19:05, 23 Sty 2010    Temat postu:

Zyzus napisał:
Najbardziej zboczony POLSKI teledysk jaki widziałem Very Happy kto wytrzyma więcej niż połowę - ten jest mistrzem Wink


Po 10 s wyłączyłem ; ]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum fanów Davida Bowiego Strona Główna -> Let's Dance Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
Strona 4 z 8

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin